Wniosek z tego dnia:podczas podróży trzeba w nocy spać... ;)
Z samego rana co było koniecznością wróciłyśmy w okolice opery i łyknęłyśmy kawy, połaziłyśmy jeszcze po mieście, przeżyłyśmy atak gołębi i promem dostałyśmy się w okolice dworca, potem przesiadka na pociąg do Ostromecka.
Maria poprostu poszła sobie w kimono,a ja jako że nie potrafię zasnąć w środkach komunikacji 'czuwałam' ,jednak moja czujność wzorem Marii była uśpiona, bo Łukasz, który polecał to miejsce powiedział, że z Bydgoszczy jedzie się tam około godziny...(oczywiście jedzie się PÓŁ h) w konkluzji wylądowałyśmy w Dąbrowie Chełmińskiej, czyli przystanek po naszym.Dotarłyśmy do jakiejś głównej drogi i o dziwo był przystanek pks,ale rozkładu to już nie łaska...Pozostawała nam opcja:czekamy nie-wiadomo-ile/autostop /piecho...na szczęście po 15 min przyjęchał stary rzęch,na widok którego nigdy się tak jeszcze nie cieszyłam.