No i wyleciałyśmy w przestworza.Po dluzacych sie odprawach,przeszukiwaniu przez celnikow,obgadaniu na plycie lotniska wszystkich spraw ważnych i mniej ważnych no i kilku minutach stresu (w końcu to pierwszy Jaśkowy lot) siedzimy-ja,Asia zwana Jaśkiem i mama (za młode bylyśmy,zeby móc samodzielnie samolotować) na pokładzie Ryanaira.Standardowo zlekceważywszy polecenia dotyczące przepisów podczas 'Emergency landing' wpatrywalysmy sie w pierzaste chmury i domki wielkosci paczki chusteczek.Po 2 godzinach bezproblemowo wylądowalysmy na brytyjskiej ziemii.